Fondue
Szwajcaria słynie z Alp, błękitnego Lemanu, banków, neutralności i… fondue. Jest to najsławniejsza potrawa z sera (roztopionego nad łagodnym płomieniem spirytusowym), jakby stworzona, by uświetnić intymne wieczory w gronie najbliższych przyjaciół. Jest to zarazem, jak słusznie zauważył jeden z pisarzy kulinarnych, chyba jedyna potrawa, którą w cywilizowanym, ba — nawet wykwintnym świecie jada się dosłownie ze wspólnej misy.
Na stole ustawia się palnik spirytusowy, nad nim, na stelażu, naczynie ogniotrwałe (kamionka, szkło ogniotrwałe). Do naczynia wkłada się drobno pokrajany ser i inne zalecone przez przepis dodatki. Obok ustawia się koszyczek z pokrajaną w kostki bułką. Każdy z biesiadników nadziewa na widelec (widelce, specjalnie przeznaczone do fondue, są dłuższe od zwykłych) kawałeczek bułki i zanurza ją w gorącym kremie serowym, po czym zręcznie manipulując widelcem (bowiem fondue ciągnie się) steruje nim do ust. Do fondue podaje się, jest to regułą, białe wytrawne wino. Zgubienie kostki bułki w naczyniu z fondue wywołuje zawsze ogólną wesołość i uważane jest w Szwajcarii za „punkt karny”, który kosztuje butelkę wina.
Fondue nie należy do potraw najlżejszych. Znawcy zalecają podawanie na zakończenie „fondue-party” czarnej kawy i ewentualnie kieliszka kirszu (lub koniaku).
Wśród wielkiej liczby wariantów fondue największą sławą cieszy się fondue neuchateloise.
Interesującą odmianą fondue (francuską) jest fondue bourguignonne. Zamiast kostek bułki na widelec nadziewa się kawałeczek surowej polędwicy wołowej i zanurza ją w naczyniu z wrzącą oliwą. Do tego mięsnego fondue podaje się różne ostre sosy, korniszony, pikle itp., jako napój zaś czerwone wytrawne wino.