Aqua vitae (łac.)

Aqua vitae (łac.)

Pod tą wielce obiecującą nazwą (aqua vitae = woda życia) pojawił się w Europie, pod koniec XIII w., destylowany z wina alkohol. Tajemnicę destylacji alkoholu przywieźli powracający z wypraw krzyżowcy. Nie wiadomo jednak, jak znalazła się ona w wyłącznym (podobno) posiadaniu lekarza przybocznego papieży, Arnoldusa Villanovanusa (ur. 1230), który produkowany przez siebie alkohol nazwał „wodą życia” (aąua vitae), przypisując mu w swym głośnym dziele „De con-servanda iuventute” (O zachowaniu młodości) wręcz uniwersalne własności lecznicze. Tak więc aqua vitae była początkowo lekarstwem i sporządzanie jej było przez dłuższy czas wyłącznym przywilejem aptekarzy. Sam Villanovanus dożył 84 lat, wieku na owe i na dzisiejsze czasy sędziwego.

Nadszedł jednak czas, gdy pędzony masowo alkohol przestał być lekiem, stając się trucizną. I mimo iż pijaństwo okazało się zgubnym w skutkach nałogiem, nazwa „woda życia” pozostała, jakby dla uśpienia pijackich sumień.

W Polsce pędzono gorzałkę nazywając ją akwawitą lub, bardziej swojsko, okowitą.

A oto uwieczniony w XVIII-wiecznej fraszce przykład staropolskiej „gościnności”:

Jak gościa przywita,
Zaraz na stole piwo, akwawita.

Niestety, ten typ „gościnności” zachował po dziś dzień zdumiewającą żywotność.